Pragnę podzielić się moim doświadczeniem bycia wśród osób będących w kryzysie bezdomności. Do Dzieła Pomocy Św. O. Pio w Krakowie dotarłam na początku września 2020 r. Jest to jeden z owoców mojej probacji. Był to czas pandemii. Ja byłam zdrowa i bez kwarantann, a Dzieło cały czas było ze swoimi podopiecznymi. Zgłosiłam się i w sumie przez trzy lata, w każdą sobotę byłam głównie w punkcie wydawania żywności, ale też na miarę możliwości uczestniczyłam w różnych akcjach w ciągu roku. Ciągle jestem pod wrażeniem gotowości i sposobów szukania pomocy dla podopiecznych.
Dzieło Św. O. Pio – jest jedyną tako instytucją w Polsce – w której pomaga się na wszystkich płaszczyznach życia potrzebującego. Przez wsparcie socjalne (konsultacje socjalne, prawne, grupy wsparcia dla uzależnionych, lekarze, porady psychologiczne), wsparcie doraźne (łaźnia, pralnia, doposażenie w ubrania), wsparcie zawodowe (Centrum Integracji Społecznej, Przystanek Praca), projekty mieszkaniowe (Mieszkania wspierane, Mieszkania chronione treningowe, Najpierw mieszkanie), punkt wydawania żywności i inne. Jest też wsparcie duchowe. Może to brzmi sucho – ale w tym wszystkim jest miłość, obecność, towarzyszenie i zrozumienie.
Podopiecznych – osób korzystających z pomocy - jest 1600 osób (wg 2022 r., ), w czasie pandemii było ok. 2000.osób. Dzieło jest prowadzone przez Braci Kapucynów, zatrudnia 39 pracowników i jest około 170 wolontariuszy.
Będąc w Dziele, byłam pełna podziwu dla sposobów pracy z tymi ludźmi, troski i przede wszystkim zaangażowania w pomoc. Na szczególną uwagę zasługuje również panująca tam atmosfera. Wszyscy do podopiecznych, o podopiecznych mówią PAŃSTWO, dla państwa, jak przyjdą państwo. I to jest prawdziwe – z szacunkiem, godnością dla człowieka jako istoty podmiotowej. Pracownicy i wolontariusze mają bowiem przekonanie, że złożoność sytuacji podopiecznych może się każdemu przydarzyć. Brat Konrad mówi, że „nikt z nas będąc dzieckiem, nie marzy, że jak dorośnie, to będzie bezdomny”. Trudne, złożone losy państwa, gdzie brakło wsparcia życzliwych osób, na czas udzielonej pomocy sprawiła że zostali bez domu. Dzieło nastawione jest, by odbudować w podopiecznym nadzieję, poczucie bezpieczeństwa, namiastkę domu, przywrócić godność.
Pracownicy dają pomoc osobom będącym w kryzysie bezdomności, ale
z uszanowaniem gotowości, czasu i wyboru pomocy dla siebie. Specjaliści wiedzą, co byłoby lepsze, ale chcą, by to podopieczni z wolnością zdecydowali się, jaki etap wychodzenia z kryzysu podejmą. Proces wychodzenia z kryzysu bezdomności jest długi i właśnie Dzieło towarzyszy w tej trudnej drodze nawet przez wiele lat. W Dziele doświadczałam tego, że szanowane są różne potrzeby podopiecznego. Oni, jak każdy z nas, nie tylko mają potrzebę doraźnej pomocy – dostania kanapki i kawy, maja potrzebę relacji, tworzenia, poznawania, uczestniczenia w wydarzeniach kulturalnych. Dzieło organizuje pielgrzymki, wyjścia do muzeum, a gdy są znaczące mecze, to na świetlicy jest strefa kibica. Taka namiastka codzienności, której doświadczamy, a im zwyczajnie brak. Ale i tak drobne sprawy dają poczucie przynależności a przede wszystkim normalności.
Niezapomnianym doświadczeniem jest dla mnie obecność wolontariuszy w Dziele. Są bardzo ważna grupą, zauważalną i cenioną. Stanowią ją ludzie, którzy od 20 lat są wolontariuszami, ale i nowi. Zaangażowanie, oddanie swojego czasu, długich godzin, dniówek, przez cały tydzień, niejednej niedzieli albo jak ja soboty. Wolontariat w Dziele jest też „zaopiekowany” przez Zarząd, pracowników. Raz w miesiącu jest Msza św. i spotkanie. Podziwiałam Brata Dyrektora, Panią Dyrektor i Braci obecnych w Dziele, że na to spotkanie zawsze przychodzili, (wszyscy, nikogo nie delegowali), by nas poznawać, integrować, przedstawiać kierunki pomocy podopiecznym. Były różne kursy z zaproszonymi gośćmi, pracownikami, konferencje duchowe, pielgrzymki, rekolekcje, wspólne radosne bycie. Duch wspólnoty, licznych przyjaźni wyzwala wielkie dobro.
Moje bezpośrednie spotkanie z osobami w punkcie wydawania jest piękne, trwałe. Byłam bardzo dobrze przyjmowana przez państwa, z szacunkiem, z wdzięcznością. Ważne dla nich jest to, że zna się ich z imienia, nazwiska. Ma się czas na posłuchanie.
Jest przejmujące widzenie tylu cierpień, bezradności, dostrzeganie, że ci ludzie są pogardzani, pomijani, źle traktowani. Jest przejmujące widzenie, że kryzys bezdomności dotyka także dzieci, młodych i emerytów, którym wypłata świadczeń nie wystarcza na zapłacenie mieszkania, a już nie mają najbliższych. To nie jest sprawiedliwe! Moje doświadczenie Dzieła, spotkanych ludzi, bardzo mnie ubogaciło, moja prosta posługa nie jest policzalna się z tym, co otrzymałam.
Pani Jola, Dyrektor Dzieła napisała mi: „Twoja obecność w Dziele była nieoceniona. Swoją życzliwością i wrażliwością ubogacałaś nie tylko Ubogich przychodzących do Dzieła, ale także nas pracowników i wolontariuszy i mnie… Obserwowałam Cię dyskretnie jak rozmawiasz z Ludźmi, jak się o Nich troszczysz, jak autentycznie dajesz Siebie i swój czas.
Dla mnie osobiście niezwykle była także cenna twoja posługa jako Siostry zakonnej – mamy na co dzień Braci Kapucynów, ale Siostry wnoszą zawsze inny rodzaj relacji. Dziękuję także twoim Przełożonym, że oddali Ciebie nam tutaj do Dzieła. Dzieło powstało i rozwija się mogąc być blisko Ubogich dzięki Kościołowi szeroko rozumianemu- temu konsekrowanemu i świeckiemu, temu także będącemu na obrzeżach tej Instytucji.
Dzieło jest własnością Kościoła …. Dziękuję, że Urszulanki wniosły do niego także swój charyzmat. (…)
Zawsze będziesz także w Dziele, jest tutaj cząstka Ciebie, która została w naszych sercach.”
Teraz jestem we Wrocławiu. Liczę, że do tego Dzieła jeszcze wrócę. Dzieło ma już 20 lat i będzie trwało jeszcze długo. Bracia Kapucyni od 300 lat pomagali, to i dalej będą pomagać bezdomnym.
Po przyjeździe do Wrocławia udałam się do ojców Franciszkanów na Karłowicach
z zaoferowaniem swojej gotowości do pomocy w Kuchni Charytatywnej. I na pierwszym spotkani Brat, nie wiedząc że przyjdę do niego, zaproponował mi spotkanie biblijne dla bezdomnych. I tak się stało.
Kuchnia Charytatywna działa od 32 lat. Zupa i artykuły żywnościowe wydawane są przez 6 dni w tygodniu. Podopiecznych jest 400 osób codziennie, w okresach przedświątecznych to i ponad 500 osób. Zupę mogą dostać także na wynos. Ilość zupy, chlebów, produktów z programu Fundacji Biedronki: ”Żywnościowy SOS” jest odpowiednia do ilości potrzebujących.
Katechezy biblijne zaczynam o 10.15 do 11.30. Od 11.30 jest wydawany obiad. Spotkania te zaczynamy od oglądnięcia 12 min. filmu przygotowanego przez Centrum Formacji Duchowej SDS „Nowa Jakość Życia”, rozważanie do Ewangelii na niedzielę. Potem wspólnie dzielimy się usłyszanym Słowem. Tutaj też jest czas katechezy, bo rodzą się pytania. Jestem wdzięczna Bogu, że Jego Słowo jest dla wszystkich, a co ważne jest to Słowo proste i przyjmowane przez ubogich. Widzę, że Słowo, z którym przez tyle lat się spotykam, słucham, poznaję, pozwala mi odpowiadać na niełatwe pytania. Wydobywa się ze mnie kolejne Słowo. Samo się interpretuje. Ono jest we mnie Żywe. Na te spotkania przychodzi 16 – 18 osób, ale widzę, że jest to już stała grupa. Ilość jest odpowiednia, bo jest miejsce na zaufanie, wypowiedzenie się, modlitwę. Po spotkaniu, w zależności od potrzeby, jestem przy wydawaniu posiłku.
Pan Jezus powiedział „Albowiem ubogich zawsze u siebie mieć będziecie” J 12, 8. i „od ubogiego nie odwracaj swej twarzy!” Syr 4, 4. Można na wiele sposobów pomagać. Polecam.
s. Alberta
W dzisiejszym fragmencie Ewangelii (Mk 10, 2-16) Jezus przypomina nam o nierozerwalności małżeństwa i wskazuje na prostotę serca dzieci. W odpowiedzi na pytania faryzeuszy podkreśla, że miłość małżeńska jest Bożym zamysłem od stworzenia świata. Zapraszamy do lektury refleksji Ojców Kościoła, którzy, opierając się na Słowie Bożym, pomagają nam zrozumieć, jak budować trwałe więzi oparte na Bożych zasadach.
Nie traćcie ducha.
św. Aniela Merici