S. Ksawera Michalska dzieli się radościami i troskami urszulańskiej misji w Senegalu.
Wiele dzieje się w świecie. I to niestety trudnych i bolesnych rzeczy. O nich najczęściej donoszą media, a przecież „normalne”, codzienne życie jest pełne dobrych, chociaż może z pozoru małych, rzeczy.
Nasze urszulańskie życie w Senegalu koncentruje się na służbie ludziom, wśród których pracujemy. Pomagamy każdemu potrzebującemu niezależnie od wyznania. A trzeba przyznać, że praca w temperaturze 43 stopni jest dla nas nie lada wyzwaniem.
Do wioski Lehar, gdzie prowadzimy przychodnię, dojeżdżam z Thiaroye dwa, trzy razy w miesiącu, pokonując 100 km. Moją wielką radością jest to, że od trzech miesięcy pracuje w niej pielęgniarka, s. Julie Germaine, Senegalka. Siostra niedawno skończyła szkołę, działamy więc razem. Staram się wprowadzać ją we wszystko, pokazać, podpowiadać…. Mam też nadzieję, że i w przychodni w Thiaroye zastąpi mnie siostra Senegalka. Kiedy to się stanie…? Nie wiem. Panu to oddaję i ufam!!!
Inną radością jest to, że polski rząd pomógł nam odnowić bardzo zniszczoną przychodnię
w Dunian. Dzięki temu mogliśmy zacząć dożywianie dzieci z bardzo dużym stopniem niedożywienia. Codziennie doświadczamy tu Bożej pomocy. A dociera ona do nas przez pośrednictwo niezawodnego św. Józefa, który wstawia się w naszych potrzebach do Miłosiernego Jezusa. Umieściliśmy oczywiście Jego figurę w odnowionej przychodni.
Niedożywionych dzieci jest tak dużo, że zajmujemy się nimi również w przychodni w Thiaroye. W 2023 przeszło przez nią, według naszych danych, tysiące dzieci! Wiele jest powodów tej bolesnej sytuacji. Dlatego nie wystarczy nakarmić dzieci. Na różne sposoby staramy się przede wszystkim formować matki.
Naszą przychodnię w Thiaroy odwiedził już kilkakrotnie ambasador RP w Senegalu, pan Bartłomiej Zdaniuk. Ze strony Polski doświadczamy bardzo konkretnej pomocy, dzięki której mógł powstać dom dla dzieci niedożywionych i chorych na AIDS. I znowu… za tym wszystkim ukryty jest św. Józef, który stoi na półce wśród leków i… działa. To On znajduje nam pomoc.
Na zdjęciach, które załączam, można zobaczyć baobaby i bardzo spragnioną ziemię, od października aż do lipca nie pada na nią ani kropla deszczu… Ale jeszcze bardziej niż deszczu jest ona spragniona wyzwolenia od złych tradycji, zabobonów, posądzania o zło jeden drugiego, co jest powodem wielu cierpień, a nawet chorób psychicznych.
Ważnym miejscem „uzdrowień”, także wzajemnego wybaczania, jest Sanktuarium Matki Bożej Wyzwolenia w Popinguine. 11 lutego udaliśmy się tam z pielgrzymką chorych. Przy nowej grocie Matki Bożej, spotkałyśmy modlącego się tam Ks. Abpa Dakaru, Binjamina Ndiaye.
Radością jest też dla nas nowo powstała parafia pw. św. Anieli. To świeccy wybrali ją na patronkę. Nie wiedzieli, że my jesteśmy jej córkami i siostrami. Teraz już wspólnie działamy na chwałę Bożą.
Dołączam gorące pozdrowienia i wielkie podziękowanie za nieustanne wspieranie nas, bo owocność misji od Was wszystkich zależy. Wszystko jest ważne - modlitwa, ofiarowanie trudów i cierpień, dzielenie się… Niech BÓG Wam będzie nagrodą!
S. Ksawera Michalska OSU
Zdjęcia:
Potrzebujemy całkowitego otwarcia się na słowo Boga oraz na to, co inni do nas mówią. Potrzebujemy uleczenia słuchu i mowy naszego serca, aby zawsze było otwarte dla Boga i dla ludzi. Potrzebujemy łagodnego, czułego, leczącego dotyku ręki Jezusa, aby z naszego serca wypływały słowa delikatne dobre, ciepłe, życzliwe, współczujące, wyrozumiałe i zawsze szczere.
Dusza czuje się wezwana
podążać jedynie tą drogą,
którą jej wyznacza Ten,
za którym tak żarliwie tęskni.
św. Maria od Wcielenia