logo
Aktualności

Ukraiński ROK KRZYŻA ŚWIĘTEGO

Rano, 6 marca 2022 r., s. Lubov, ze wspólnoty urszulańskiej w ogarniętym walkami z rosyjskim agresorem Kijowie napisała: Dzisiaj na Ukrainie rozpoczyna się Rok Krzyża Świętego. Z pewnością ani ogłaszający ten rok przedstawiciele Kościoła Katolickiego Ukrainy, ani jego członkowie nie przypuszczali, że będzie to w dosłownym tego słowa znaczeniu Rok Krzyża narodu ukraińskiego. 

Rozpoczął się on już 24 lutego o godz. 5.00 rano. Czarne chmury nad tym narodem zbierały się od dawna, a od połowy grudnia, stale powiększające się liczebnie wojska rosyjskie na granicy ukraińskiej, mogły oznaczać tylko jedno – wojnę. Tak naprawdę wielu nie chciało nawet dopuścić takiej myśli do siebie, a jednak …. Rozpętana przez Rosję wojna zbiera straszne żniwo, nie tylko wśród żołnierzy, bohatersko broniących Ojczyzny, ale i wśród ludności cywilnej. Na ogarniętej wojną Ukrainie znajdują się cztery urszulańskie placówki. 

Kijów – każdego rana dochodzą do nas krótkie wiadomości: 

  • 24.02 O świcie obudziły nas wybuchy. My i mieszkające u nas studentki zgromadziłyśmy się razem. Zrozumiałyśmy, że rozpoczęła się wojna.

Wieczór: U nas w Kijowie względnie spokojnie. Podawali, ze lotnisko zajęli.

Tej nocy mają znowu bombardować Kijów. Idziemy spać w Ukrainie, a możemy obudzić się już w Rosji. Zajmują miasto za miastem, z każdej strony.

  • 25.02 Tak, trochę spałyśmy. Już ok. 4.30 zaczęło się bombardowanie. Znowu syreny, siedzimy na dole.

Studentki bardzo się boją, zwłaszcza jedna. Bardzo chcą wyjechać z Kijowa, ale nie jest to proste.

  • 28.02 Ostrzeliwują Charków – potrzeba modlitwy!

Jesteśmy w suterenach, ale nie zawsze strzelają, gdy jest alarm.  Przed chwilą wróciliśmy od sąsiada - dzieliliśmy się jedzeniem.

Dzisiaj w Kijowie straszne kolejki do sklepów spożywczych. Nam nie udało się nic kupić. Ale mamy jeszcze zapasy i dzielimy się z sąsiadami. Dziś też spotkałyśmy innych, dalszych sąsiadów – katolików nawiązaliśmy z nimi relacje.

Na szczęście naszym studentkom udało się wydostać z Kijowa.

  • 2.03 Był potężny wybuch koło dworca. Z nami dobrze.
  • 3.03 Żyjemy. Wszystko w porządku. Jesteśmy wciąż w Kijowie, jesteśmy w miarę bezpieczne (jak zresztą każdy z nas w tym czasie), pozostajemy w naszym domu, tymczasowo przeniosłyśmy się do suteren. 

Dziś znajomy przywiózł nam chleb. Damy radę.

Chcemy Wam serdecznie podziękować za to, że jesteście z nami, że wspieracie nas modlitwą i dobrym słowem w tym trudnym dla nas czasie.

  • 4.03 Życzmy sobie dobrego dnia, aby wreszcie skończyła się wojna.
  • 5.03 Noc była spokojna. Mówią, że jeszcze przed nami najgorsze dwa dni. 

 Z  Bożą pomocą ….

 Niszczą Mariupol

  • 6.03 Dziękujemy za łączność. U nas noc była spokojna. Na Ukrainie dzisiaj zaczyna się Rok Krzyża.
  • 7.03 Żyjemy. Noc była spokojna
  • 8.03 Spokojnie. 

Tak, mamy jedzenie. Prawie wszystko jest już w sklepach i nie ma aż tak długich kolejek, chociaż ludzi jest dużo. Otwarte są tylko niektóre sklepy. Na przykład mleka nie było parę dni, a potem przywieźli. Kiełbasy nie ma żadnej, ale może jutro coś będzie. Chleb jest najprostszy, nie ma dużo rodzajów. Podstawowe rzeczy do przeżycia są.

 

Czerniowce (region Winnica) 

4.03 - U nas nie ma działań zbrojnych, ale miejscowość przygotowuje się do odparcia wroga. Przygotowują w butelkach koktajle Mołotowa. Starsza młodzież pod okiem znawców plecie siatki z ciemnych kawałków materiału, aby nimi przysłonić siedzących w okopach. U wylotu naszej miejscowości czuwa tzw. służba terytorialna. Są to mężczyźni gotowi do obrony miejscowości. Wielu chłopców było zabranych od nas do wojska do obrony Kijowa i Lwowa. W ludziach jest dużo lęku o tych, co poszli na wojnę. Wzrosła frekwencja w kościele. W Środę Popielcową był pełen kościół. To pozytywny wymiar wojny. Oby się utrzymał po działaniach zbrojnych. 

Na dzień dzisiejszy wiemy, że zaczął się obstrzał naszego wojewódzkiego miasta, Winnicy. Jeśli nieprzyjaciel ruszy z wojskiem z Naddniestrza w kierunku zachodnim, to u nas może być bardzo niebezpiecznie. Wczoraj pytałam jednego kapłana z naszej parafii, jak daleko jesteśmy od Naddniestrza. Powiedział, że jeśli się jedzie drogą, to będzie ok. 100 km, a jeśli na skróty, to 60 km.

Modlimy się z ludźmi, rozmawiamy, podnosimy na duchu i ufamy w Miłosierdzie Boże nad nami. Dzisiaj chcemy zagospodarować piwnice na „zamieszkanie” na wypadek takiej potrzeby. 

9.03 – Dziękujemy za modlitwę. Nie martwcie się o nas. Tutaj u nas jest cicho i spokojnie. Był niepokój, kiedy obstrzeliwali lotnisko w Winnicy i punkty wojskowe na terenie województw. Obecnie jest cisza. W nocy nie ma alarmów podawanych przez telefon, bo u nas nie ma syreny. Dwa dni temu słyszałyśmy syreny z Mohylewa. Mamy co jeść. Chodzimy do kościoła. Szkoły i przedszkola pozamykane. Na terenie województwa jest 30 tysięcy uchodźców. W naszej miejscowości także. 

Każdego dnia przychodzą mężczyźni do spowiedzi przed pójściem na wojnę. Przed chwilą był człowiek, który nigdy się nie spowiadał. Ojciec Albert pomógł mu to uczynić i dał Jezusa w Komunii św. Jego partnerkę zachęcił do modlitwy za niego, zwłaszcza przez udział w codziennej Mszy św. Wojna przyczynia się do powrotu ludzi do Boga, wprawdzie ze strachu, ale to może być początkiem pozytywnych zmian. Oby tak było.

Bardzo dużo się modlimy z ludźmi i same, ponieważ życie nasze się zmieniło. Ciągle słyszymy o cudach podczas działań zbrojnych, o tym, jak Bóg osłania żołnierzy od napaści nieprzyjaciół.

Pozdrawiamy Kochane Siostry i tych, którzy się za nas modlą. 

(s. Elżbieta)

Ivano-Frankivsk 

6.03 - Nie będę opisywać zbyt wiele z aktualnej naszej sytuacji, bo prawdopodobnie śledzą to wszystko Siostry na bieżąco. Każda z naszych wspólnot żyje w trochę innej, ale generalnie w podobnej rzeczywistości wojny. Obecnie Siostry z Kijowa najbardziej doświadczają skutków szaleństwa pewnego pana. 


W tym wszystkim chyba najgorsza jest niepewność każdej następnej chwili. Przelatujące nad nami samoloty automatycznie rodzą pytanie o to, czy zrzucą bomby czy po prostu dalej polecą. Kiedy podczas Mszy św. wyją syreny we Frankivsku, siedząc w ławce w kościele nie sposób jest nie patrzeć w górę czy nie nasłuchiwać odgłosów ewentualnych eksplozji. Na szczęście na razie nic takiego się jeszcze nie wydarzyło, oprócz zbombardowania naszego lotniska wojskowego, ale wielu ludzi po prostu wpada w panikę. No i wieczór, kiedy słowa, które przez lata niemal z automatu były wypowiadane: „Noc spokojną i śmierć szczęśliwą…” nabierają zupełnie innego znaczenia i sensu.

Każda z naszych wspólnot angażuje się na miarę swoich możliwości i potrzeb: bądź poprzez zbieranie darów na wschód, przyjmowanie uchodźców, robienie siatek maskujących, przygotowywanie pokoi dla kolejnych uciekinierów i inne, ale przede wszystkim przez modlitwę. Kiedy się to ludobójstwo skończy, trudno powiedzieć, ale chyba nie szybko. 

9.03 – Ostatni alarm był przedwczoraj. Dziś cisza, życie toczy się niby normalnie. Tylko ciągle napływający uchodźcy nie pozwalają zapomnieć o wojnie. 

(s. Wioletta)

Kołomyja

9.03 – U nas nie ma działań wojennych jako takich, ale są ich skutki w postaci uchodźców. Przyjmujemy ludzi, którzy uciekają ze wschodu. Mamy teraz 8 osób z Kijowa, 3 z Dnieprodzierżyńska. Dzisiaj nocowali ludzie z Czernihowa i pojechali na zachód Ukrainy, bliżej granicy. Pomagamy, jak i czym możemy.

My, jako Siostry, wspieramy się wzajemnie, ale każda z nas przeżywa to, co się dzieje po swojemu. (s. Erika)

 

Warszawa 

9.03 - Wybuch wojny, w który nigdy nie wierzyłam, albo …nie chciałam dopuszczać do siebie takiej możliwości, zastał mnie w Warszawie. Przyjechałam tu z mojej wspólnoty w Czerniowcach, by przygotowywać się do wyjazdu do Rzymu na tzw. probację (czas odnowy duchowej). Dzielę los wielu Ukraińców, którzy patrzą na tragedię swoich bliskich, swojego narodu z oddali. Wydaje mi się to czasem dużo trudniejsze niż bycie na miejscu. 

W pierwszym moim odruchu chciałam wrócić na Ukrainę. Jednak odradzono mi to, ponieważ stwierdzono, że będę potrzebna uchodźcom, którzy nie znają języka. W naszym warszawskim domu mamy kilka osób z Ukrainy - jestem z nimi podotrzymuję na duchu. Zgłosiłam się, by pomagać przy rannych żołnierzach. Czekam na telefon ze szpitala. Pomagam też osobom wyjeżdżającym z Ukrainy znaleźć mieszkanie w Polsce. Mam non stop kontakt ze swoimi siostrami ze wspólnot na Ukrainie, podtrzymujemy się wspieramy duchowo. Ufamy w pomoc Bożą i zwycięstwo nad okupantem! (s. Tetiana)

Rzym

9.03 - Z Rzymu, gdzie odbywam swoją formację zakonną (jestem w nowicjacie) patrzę na to to, co dzieje się w moim kraju i serce mi pęka. Łzy same płyną, serce wyrywa się do swoich … Zaraz pierwszego dnia rozmawiałam z mamą i rodziną w Kołomyi i … to oni podtrzymywali mnie na duchu. Jakimś rodzajem ulgi w cierpieniu i bezsilności, które odczuwam było to, że mogłam włączyć się z moimi siostrami w pomoc przy pakowaniu darów dla moich rodaków. (s. Viktoria)

ROK KRZYŻA narodu ukraińskiego TRWA! Zbyteczne wydają się wszelkie słowa komentarza, bo chyba wszyscy czujemy, rozumiemy, że na naszych oczach dokonuje się Misterium Paschalne. Włączmy się w nie tak jak potrafimy, tak jak nas na to stać – cierpieniem, modlitwą, postem, pokutą, konkretną pomocą uchodźcom…., by z tej „śmierci Życie trysło”, by UKRAINA ZMARTWYCHWSTAŁA!

IV Niedziela Wielkanocna

Dobry pasterz jest dla swoich owiec kochającym bratem i prawdziwym, wiernym przyjacielem. Zna każdą owcę, one go też znają i idą za jego głosem. Miedzy dobrym pasterzem a jego stadem nawiązuje się serdeczna, bliska, ciepła, przyjacielska relacja. Prawdziwy pasterz zawsze ma czas i jest do dyspozycji swojego stada we dnie i w nocy. Dobry pasterz nigdy nie zawodzi.

Na dziś

Miejmy zawsze serca rozpalone miłością.

św. Aniela Merici