logo
Aktualności

Kołomyja: Siostry nadal służą ludziom

S. Erika Babynets i s. Oksana Grynchyshyn dzielą się swoją codziennością: jeszcze pół roku temu nawet nam do głowy nie przyszło, że będziemy uczyć dzieci, jak schodzić do piwnicy…

Kochane Siostry,
bardzo dziękujemy za modlitwę, wszelką pomoc i wsparcie. Chcemy podzielić się naszym TERAZ. Obecnie, w naszej wspólnocie w Kołomyi, jesteśmy tylko dwie: s. Erika i s. Oksana.
Na początku wojny przyjmowałyśmy na nocleg osoby, które uciekały z terenów, gdzie toczyły się walki. Jedna rodzina została u nas na dłużej.
Ponieważ mamy dużą piwnicę, w pierwszych tygodniach, w czasie alarmu, przychodzili do nas parafianie, aby się schronić. Jeżeli była już godzina policyjna, to zostawali na noc. To był czas wspólnej modlitwy różańcowej i po prostu rozmów przy filiżance herbaty.
W dniu 24 lutego zawiesiłyśmy działalność naszej świetlicy (przedszkola), ale teraz, ze względu na w miarę spokojną sytuację, już prawie od 2 tygodni kontynuujemy naszą pracę z dziećmi. Robimy to w nieco innej formie:

- mamy jedną mieszaną grupę (3-6 lat), a nie jak dotąd grupy wiekowe,

- pracujemy w maju do 15.00 godz., w czerwcu już do 16.00 godz.

To, że na nowo możemy służyć w świetlicy jest radością i dla dzieci, i dla rodziców, i dla nas. Jest to zupełnie nowe doświadczenie, bo jeszcze pół roku temu nawet nam do głowy nie przyszło, że będziemy uczyć dzieci, jak schodzić do piwnicy, co do plecaczka dziecięcego trzeba spakować i jak szybko i spokojnie reagować. Dzieci natomiast z radością schodzą do piwnicy, bo to pomieszczenie urządziłyśmy tak, że wygląda jak pokój dziecięcy, tyle, że jest w nim trochę zimno. Niektóre dzieci były niezadowolone, bo rodzice zatrzymywali je podczas alarmów w domu i nie miały okazji zejść z grupą do schronu.
W przedszkolu mamy tradycję, że starszaki, przed zakończeniem roku, spędzają w nim noc. W tym roku, ze względu na obecną sytuację, zrezygnowałyśmy z tego. Dzieci i niektórzy rodzice byli zawiedzeni, ponieważ bardzo czekali na ten moment.
W zeszłym tygodniu zorganizowałyśmy spotkanie z młodzieżą na zakończenie roku katechetycznego: była modlitwa, grill i rekreacja. Zauważyłyśmy, że w tym trudnym czasie to spotkanie z nami i ze sobą nawzajem było dla nich ważne i bardzo potrzebne.
W następnym tygodniu odbędzie się uroczystość Pierwszej Komunii Świętej. Mimo przerwy spowodowanej wybuchem wojny, udało nam się, z pomocą Bożą, przygotować do niej dzieci, które pozostały w Kołomyi. Dużo dzieci jednak wyjechało.
Dziś natomiast miałyśmy szkolenie na temat pierwszej pomocy medycznej w czasie wojny.

To tyle w skrócie o tym, co robimy, czym żyjemy.
A jeżeli chodzi o nas, to mamy w pokojach przygotowane walizki na wypadek szybkiej ewakuacji. Na początku wojny spałyśmy w habicie lub w chałacie, żeby nie uciekać w piżamie. I oczywiście mamy w samochodzie sucharki, wodę, medykamenty i - na wszelki wypadek -  pełny bak paliwa.

A nasze rodziny?

Miasto rodzinne s. Oksany jest pod stałym obstrzałem, dlatego część rodziny wyjechała, a część zdecydowała się zostać.

Rodzina s. Eriki mieszka na Zakarpaciu, czyli w przygranicznej strefie (Słowacja, Węgry, Rumunia), które jest uważane za najbardziej bezpieczne miejsce w Ukrainie. Rodzina nie musiała się więc ratować ucieczką.
Jeszcze raz bardzo dziękujemy za modlitwę za nas, nasze siostry, nasze rodziny i za całą Ukrainę. Dziękujemy również za wszelką pomoc materialną, którą otrzymujemy i za każdego sms-a czy emaila, czy rozmowę telefoniczną. Za każde pytanie: Co tam u Was?

Niech Jezus wynagrodzi!

Z modlitwą s. Erika i s. Oksana

 

 

IV Niedziela Wielkanocna

Dobry pasterz jest dla swoich owiec kochającym bratem i prawdziwym, wiernym przyjacielem. Zna każdą owcę, one go też znają i idą za jego głosem. Miedzy dobrym pasterzem a jego stadem nawiązuje się serdeczna, bliska, ciepła, przyjacielska relacja. Prawdziwy pasterz zawsze ma czas i jest do dyspozycji swojego stada we dnie i w nocy. Dobry pasterz nigdy nie zawodzi.

Na dziś

Boże jesteś moim Życiem, bo mnie wypełniasz.

św. Maria od Wcielenia