Po kilku miesiącach pobytu w Niderlandach możemy powiedzieć, że dotknęłyśmy nieco tutejszej kultury i obyczajów.
Mieszkamy w południowej, najbardziej katolickiej części tego kraju. Pewno dlatego, jak dotąd, mamy pozytywne doświadczenie tutejszego Kościoła. Podziwiamy żywotność parafii św. Jana Ewangelisty, do której należymy. Na co dzień spotykamy dobrych kapłanów, diakonów, osoby świeckie zaangażowane w życie parafii. Den Bosch szczyci się swoją 800 letnią katedrą i równie wiekową figurą Maryi – Słodkiej Pani, którą tłumnie nawiedzają zarówno mieszkańcy miasta, jak i pielgrzymi, zapalając przed Nią „morze świec”.
W tej katedrze przeżyłyśmy przepiękną liturgię mszy św. roratniej, która odbyła się przy blasku świec. W niej też w wieczór wigilijny i w noc Bożego Narodzenia w liturgii dla dzieci o 17.00, a potem na mszach św. o 21.00 i 24.00 uczestniczyło bardzo dużo ludzi. Po uroczystym odśpiewaniu martyrologium, bicie dzwonów zwiastowało narodziny Dzieciatka Jezus, którego figura została wniesiona i położona przed ołtarzem.
Hucznie obchodzono też uroczystość Trzech Króli. W barwnej procesji z głównego rynku do katedry, mimo typowej dla Holandii deszczowej pogody, do Trzech Króli, którzy przemierzali tę trasę na grzbietach prawdziwych wielbłądów, dołączyli mieszkańcy Den Bosch. Wśród nich dominowały dzieci.
Nie można też pominąć obchodów św. Mikołaja. Holendrzy kochają to święto i uczynili z niego niemal święto narodowe. Już w połowie listopada witają św. Mikołaja, który przypływa do nich z Hiszpanii. Potem wszędzie odczuwa się narastającą ekscytację, której punktem kulminacyjnym jest wieczór 5 grudnia.
Największym zaskoczeniem jest jednak dla nas, jak dotąd, holenderski karnawał. Obchodzi się go przede wszystkim na południu Holandii. Życie codzienne zostaje wtedy zawieszone na kilka dni i zaczyna się zabawa. W tym roku jego kulminacja przypada od 2 do 4 marca.
Chociaż karnawał nie ma już niestety związku z religią, w Den Bosch próbuje się utrzymać jego pierwotne znaczenie. Dlatego przed rozpoczęciem karnawałowych zabaw, tłum ludzi ubranych w stroje w kolorach czerwonym, białym i żółtym wypełnia po brzegi katedrę. Msza św. zaczyna się 11 minut przed godziną 9.00. Dlaczego o takiej godzinie? Jest to związane z żartem, w którym liczba „11” odgrywa znaczącą rolę.
W czasie homilii proboszcz i towarzyszący mu diakoni żartobliwie ze sobą dialogują. Jest też zwyczajem, że co roku proboszcz dziękuje jakiejś grupie osób, która czyni dobro dla społeczności. W tym roku była to służba zdrowia. Z tego też powodu czytania, zwłaszcza Ewangelia, mówiły o uzdrawianiu chorych. O tym, że do Jezusa przynoszono chorych, kalekich, niewidomych, głuchych… Kaznodzieja zwrócił uwagę, że dziś my nimi jesteśmy. Są wśród nas kalecy, głusi, chorzy na różne choroby… Niewidomych nie ma, bo – zażartował – oni są w urzędzie miejskim. Proboszcz słowami, a ludzie oklaskami dziękowali lekarzom i pielęgniarkom, którzy wyszli przed ołtarz w swoich strojach wyposażeni w akcesoria typowe dla tego zawodu – kroplówki, tabletki, plastry, recepty …
Po Mszy św. tłum udał się na stację kolejową, gdzie o godzinie 11.11 przyjechał Książę Karnawału. Książę i jego świta, barwnie udekorowanymi ulicami, przeszli do urzędu miasta. Tam powitał ich burmistrz Den Bosch i przekazał władzę nad miastem burmistrzowi karnawału.
W poniedziałek o 10.00 Książę karnawału i towarzyszące mu osoby zostali przyjęci przez biskupa, gdzie miały miejsce krótkie przemówienia i wymiana prezentów. Biskup Gerard wykorzystał tę okazję, by powiedzieć o Jubileuszowym Roku i zachęcić, abyśmy wszyscy byli ludźmi niosącymi nadzieję. Wczesnym popołudniem ruszyła barwna Wielka Parada karnawałowa. O 20.11 przyznawane są nagrody za najbardziej pomysłowe dekoracje wiezione na specjalnych platformach i … zabawa trwa dalej.
Den Bosch wraca do swojego normalnego życia o północy przed Środą Popielcową. A to normalne życie rozpoczyna się od wielkiego po karnawałowego sprzątania.
Błogosławionego czasu Wielkiego Postu!
Siostry z Holandii
Środa Popielcowa stawia nas wobec prawdy o naszym życiu. Popiół, który dziś przyjmujemy na nasze czoła, przypomina o kruchości i przemijaniu. A jednak Słowo, które słyszymy, mówi o czymś więcej niż tylko o przemijaniu – mówi o nadziei. W centrum tej nadziei stoi Bóg, którego cechy prorok Joel wymienia z taką precyzją, jakby chciał nam przypomnieć, że nie idziemy w nieznane, wracając do Niego. Wracamy do Kogoś, kto nas kocha bardziej, niż jesteśmy w stanie to zrozumieć.
Szukajcie najpierw Królestwa Bożego.
św. Aniela Merici