Wspólnota wrocławska świętuje Imieniny Przełożonej z należytą fantazją. Przede wszystkim prawdziwe święta mają odpowiednią wigilię i odpowiednią oktawę. Wigilia w tym roku jest przesunięta, ale – ogólnie – 2020 rok, to rok wielkich przesunięć.
W ramach imieninowego prezentu dla S. Przełożonej Joanny Łątki, wspólnota wybrała się na uroczą wycieczkę do Barda. Główną organizatorką eventu była S. Wioleta Chuda. Zamówiła busik, opracowała plan, porozumiała się z siostrzaną wspólnotą w Bardzie Śląskim.
Wyruszyłyśmy w sobotę 10 października około 9:30 – po Mszy Św. Pierwszy nasz przystanek nastąpił obok bazyliki; zamierzałyśmy nawiedzić Matkę Bożą i powierzyć Jej wszystkie nasze sprawy. Jakież było nasze zdumienie, gdy ujrzałyśmy cudowną figurkę „wychodzącą” od ołtarza: Ojciec Proboszcz zaproponował wystawienie jej przed prezbiterium. Z ucałowania trzeba było zrezygnować (pandemia!), ale każda z nas mogła podejść blisko, pomodlić się i pokłonić. Wspólnie odmówiłyśmy tajemnicę Zwiastowania, a na końcu było pamiątkowe zdjęcie z Matką Bożą.
Zawdzięczamy to wszystko tzw. przypadkowi: S. Lucyna Baca szła znanym sobie skrótem do kościoła i spotkała Ojca Proboszcza, który akurat wracał z zakupów. Musieli iść dość szybko, bo jak już wspomniałyśmy, Matka Boża „wychodziła” do nas już w momencie naszego wejścia do bazyliki.
W Bardzie przywitała nas S. Przełożona Wioleta Adamczak; siostry przygotowały dla nas salkę na dole, kawę i herbatę. I drewno na ognisko, które miało zakończyć nasz program. Na razie jednak wszystkie wyszłyśmy w góry – jedne dalej, drugie bliżej. Była grupka, która doszła do kapliczki górskiej. Podziwiałyśmy nasze starsze siostry, które także wyszły w trasę.
Po powrocie zastałyśmy już płonące ognisko. Było smażenie kiełbasek, chleba, coś gazowanego i coś słodkiego. Było śpiewanie, a dwie nasze siostry na spacerze ułożyły wierszyk (rymy strasznie częstochowskie) i też się popisały: była więc recytacja.
Jesienny listek upada z drzewa,
Ostatni ptaszek jesienny śpiewa.
Wędrowiec drogą idzie spokojnie;
Świat mu kolory swoje śle hojnie.
Strumyk cichutko szemrze na dole.
Nad chmurą skrzydło płynie sokole.
Oddech napełnia płuca świeżością,
A myśli naprzód biegną z radością.
Wprawdzie deszcz przerwał miłe posiedzenie, ale i tak odnotować należy dwa fakty na pograniczu cudu. Jeden – to, że ładna pogoda utrzymała się aż do po 16:00 ( a według prognoz miało grzmieć i padać). Wspólnota bardziańska modliła się o tę pogodę tak gorliwie – zacytujmy S. Ewę Dziurę, która powiedziała: „Módlmy się siostry o pogodę, bo jak nie będzie, to będzie wstyd”.
Drugi fakt na pograniczu: S. Samuela Zając przyniosła ziemniaki do ogniska. Ledwie je wrzuciła – lunęło, a my wszystkie uciekłyśmy. Zabrałyśmy ze sobą już wtedy chleb, kiełbaski i wszystko inne; zatrzymałyśmy się w salce na dole. Kiedy ulewa minęła, okazało się, że ziemniaki się upiekły… a ognisko nadal się paliło.
Ten piękny dzień zakończyłyśmy wspólną modlitwą z Siostrami z Barda; o 17:00 wszystkie spotkałyśmy się na Nieszporach. W tym miejscu pragniemy podziękować Siostrom za serdeczną gościnę – każde nasze spotkanie jest pełne ciepła i pogłębia nasze wzajemne siostrzane więzi.
A drogiej Siostrze Joannie życzymy, żeby po wszystkie dni miała takie wspólnoty pełne fantazji, jak nasza.
Karolina Duraj i S. Elżbieta Peplińska
Bóg, kiedy powołuje człowieka, zawsze czyni to w sposób niezwykły. Powołanie Izajasza i Piotra to nie tylko moment osobistego spotkania z Bogiem, ale także doświadczenie Jego mocy – cudownego znaku, który przemienia serce i nadaje nowe znaczenie życiu.
W duchowej radości
przejdźmy przez to nasze krótkie życie.
św. Aniela Merici