Ktoś kiedyś słusznie zauważał, że Adwent wzbudza w nas uczucia i nadzieje, których sobie nie uświadamiamy w innym okresie. Teraźniejszość, w której żyjemy, jest ciemna i trudna; być może wydaje nam się bez wyjścia. Adwent oznacza przyszłość. Historia się jeszcze nie skończyła.
„… właśnie wtedy, gdy wszystko zdaje się kończyć – przekonuje nas papież Franciszek - Pan przychodzi, aby nas zbawić. Trzeba Go oczekiwać z radością nawet pośród utrapień, w kryzysach życia i w dramatach dziejowych. Ale jak podnieść głowę, jak nie dać się pochłonąć trudnościom, cierpieniom i porażkom? Jezus wskazuje nam drogę używając stanowczego apelu: „Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe […]. Czuwajcie i módlcie się w każdym czasie” (w. 34 i 36).
Potrzebujemy czujności, aby nie wlec naszych dni w przyzwyczajeniu, aby nie być obciążonymi – jak mówi Jezus – ciężarami życia (por. w. 34). Dzisiaj jest więc dobra okazja, by zadać sobie pytanie: co obciąża mojego ducha?
… tajemnicą postawy czujności jest modlitwa. Jezus bowiem mówi: „Czuwajcie i módlcie się w każdym czasie” (Łk 21, 36). To właśnie modlitwa sprawia, że płonie lampa serca. Szczególnie wtedy, gdy czujemy, że nasz entuzjazm ostygł, modlitwa rozpala go na nowo, ponieważ prowadzi nas z powrotem do Boga, do centrum wszystkiego. Budzi duszę ze snu i koncentruje ją na tym, co ważne, na celu życia”.
Czuwajmy więc i módlmy się, aby nasze czasy stawały się jaśniejsze, bardziej ludzkie i boskie zarazem. W ten sposób przygotujemy się na „Dzień przyjścia” Chrystusa Pana.
Potrzebujemy całkowitego otwarcia się na słowo Boga oraz na to, co inni do nas mówią. Potrzebujemy uleczenia słuchu i mowy naszego serca, aby zawsze było otwarte dla Boga i dla ludzi. Potrzebujemy łagodnego, czułego, leczącego dotyku ręki Jezusa, aby z naszego serca wypływały słowa delikatne dobre, ciepłe, życzliwe, współczujące, wyrozumiałe i zawsze szczere.
Boże jesteś moim Życiem, bo mnie wypełniasz.
św. Maria od Wcielenia