Bóg pragnie naszego szczęścia
Pytanie o powołanie jest jednym z podstawowych pytań w życiu człowieka. Chciałabym Siostrę zapytać o historię powołania, drogę i czas jego rozeznawania.
Rzeczywistość powołania rozumiem przede wszystkim jako powołanie do głębokiej więzi z Bogiem. Powołanie oznacza dla mnie poznanie Jezusa, tego kim On jest i tego, że On mnie do końca umiłował. Jako młoda dziewczyna, pytałam siebie i Pana Boga, czy On naprawdę istnieje. Pewnego dnia podczas modlitwy wyczekiwałam Jego odpowiedzi na to pytanie. Wtedy Bóg dał mi doświadczyć, że zna mnie po imieniu, moje pytania nie są dla Niego bez znaczenia i On walczy o moją wiarę. Potem był jeszcze drugi, bardzo podobny moment, w którym doświadczyłam, że Jezus umiłował mnie tak, że aż oddał za mnie życie. Zrozumiałam wtedy, że nie chcę żyć inaczej jak tylko dla Niego. To były dwa ważne momenty mojego życia, które przyczyniły się do podjęcia w życiu powołania zakonnego.
Jak młody, współczesny człowiek może w dzisiejszym świecie usłyszeć Boże wołanie?
Pewnie i ja w młodości nie widziałam tego tak wyraźnie jak teraz. Czasem trudno jest ludziom usłyszeć głos Boga i dzieje się tak szczególnie w dwóch sytuacjach: wtedy, gdy człowiek przez dłuższy czas odrzuca głos sumienia i żyje w rzeczywistości grzechu lub gdy stara się żyć w stanie łaski uświęcającej, ale jest w nim jeszcze jakaś przestrzeń, w której nie przebacza i żyje w poczuciu krzywdy. Brak przebaczenia zamyka człowieka na miłość Boga, na Jego głos. Wydaje mi się, że jeżeli te dwie sytuacje można wykluczyć, to głos Boga, choć jest delikatny i nie narzucający, jest wyraźny. Przejawia się to w tym, że pragnienia, które rodzą się w człowieku połączone są z odwagą, żeby je podjąć i z wielkim pokojem, że to jest właśnie to. Towarzyszy wtedy człowiekowi pewne doświadczenie radości duchowej i odwagi, żeby podjąć to wyzwanie.
Jednak czytając świadectwa wielu powołanych, a nawet świętych można zauważyć, że człowiek czasem ucieka słysząc głos Pana Boga. Nie wiem też, czy wówczas odczuwa duchową radość i pokój serca...
Oczywiście, że może człowiek przeżywać taki czas walki. Walka duchowa jest wpisana w życie każdego z nas. Doświadczamy czasem, że mimo to, iż Bóg nas pociąga do rzeczy pięknych i dobrych, to jest w człowieku wiele z egoizmu a czasem lęku. Człowiek często nie chce czegoś dać, nie chce oddać siebie, nie potrafi zaufać drugiej osobie, ani oddać się Panu Bogu. Ta duchowa walka jest tym bardziej zacięta, jeśli doświadczenie osobistego spotkania z Bogiem, ani poznanie Jego miłości nie jest jeszcze wyraźnie. Można też myśleć o powołaniu i zastanawiać się, co mi to daje? Czy wybrać ten czy inny zakon? Ale to jest kalkulacja.
Rozeznawanie różni się od zestawiania argumentów za i przeciw właśnie tym, że Osobą, z którą o tym rozmawiamy jest sam Jezus. Istnieje więc tu przestrzeń proszenia o światło Ducha Świętego, jest czas czytania Słowa Bożego. Kościół podaje nam też konkretne środki, w których w sposób pewny mówi do nas Bóg - Słowo Boże czytane w liturgii, sakrament Pojednania.
Kiedy chcemy nauczyć się rozróżniać głos Boga od głosów innych, potrzebujemy czasu, by oswajać się z Jego głosem. W rozeznawaniu istnieje potrzeba słuchania, pytania, rozumienia i proszenia, żeby On mówił. W sytuacji wątpliwości warto również szukać kierownika duchowego. Bardzo pomocne w rozeznawaniu duchowym jest czyste serce. Nasza założycielka św. Aniela Merici pisze: „Im czystsze będzie wasze serce i sumienie, tym wyraźniej będziecie słyszały głos Ducha Świętego". Kiedy wyjaśnia, czym jest ta czystość serca, zachęca, żeby nie było w nim ani cienia nieżyczliwości, ani cienia złości, ani cienia czegoś przeciwko drugiemu człowiekowi. Czystość serca to Boże widzenie drugiego człowieka. To dar od Boga.
Jak odczytywać Wolę Bożą w naszym życiu? Jak odróżnić, co jest Jego Wolą, a co jedynie ludzkim pragnieniem?
Św. Paweł mówi, że wolą Bożą jest nasze uświęcenie (por. 1 Tes 4, 3). W rozumieniu biblijnym wolą Boża jest nic innego jak szczęście człowieka. Bóg nie pragnie niczego innego jak tego, żeby człowiek był szczęśliwy. A szczęście to pewność, że jest się kochanym, że jest się kochanym ponad wszystko. Bóg pragnie przede wszystkim tego, byśmy mogli przyjąć Jego miłość, odkryć jak jest ona wielka i odpowiedzieć na nią przylgnięciem do Jego serca.
Otwieranie się na Bożą miłość i przyjmowanie jej dokonuje się w konkretnych realiach życia człowieka. Myślimy często o woli Bożej w sposób zewnętrzny, pytając gdzie mam być i co robić w życiu. Człowiek jest szczęśliwy i spełnia się przez to, że przyjmując miłość może ją dawać - jedni realizują to na drodze życia małżeńskiego, inni drodze życia zakonnego ...
Ważne jest też poznanie i rozeznawanie swoich pragnień. Jeżeli chcę radykalnie oddać się Bogu, muszę wiedzieć, że takie pragnienie nie pochodzi ode mnie, bo człowiek nie jest w stanie zrobić tego sam z siebie. To, że mogę ofiarować się Bogu jest Jego darem.
Co chciałaby Siostra powiedzieć młodym ludziom, którzy rozeznają swoją drogą życiową?
Chciałabym ich zachęcić, żeby z prostotą prosili Jezusa o to, żeby powiedział do czego ich powołuje. Bo On chce nam to powiedzieć, a nasza prośba tylko otwiera nasze serca. Jezus stoi u drzwi i kołacze i kto usłyszy ten głos i drzwi otworzy, Jezus przyjdzie do niego i będzie z nim wieczerzał, a on ze mną (por. Ap 3, 20). Te słowa z Apokalipsy bardzo mocno kojarzą mi się z przesłaniem bł. Jana Pawła II „Otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi, nie obawiajcie się". Jezus puka, prosi nas o to, byśmy otwarli się na głęboką więź z Nim. To „wieczerzanie" w języku biblijnym oznacza przyjęcie miłości, bycie w głębokiej przyjaźni, bycie przy Jego sercu. Jestem przekonana, że ten, kto prosi Pana Jezusa, otrzymuje Jego odpowiedź na wszystkie pytania.
Rozmawiała Agnieszka Kozłowska
S. dr Emmanuela Klich jest Urszulanką Unii Rzymskiej, adiunktem Katedry Teologii i Informatyki Biblijnej Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Jana Pawła II, moderatorem Dzieła Biblijnego Jana Pawła II, redaktorem serii „Duc in altum", a także autorką wielu publikacji z zakresu formacji biblijnej.
Rodzina Jezusa, Maryi i Józefa, choć wyjątkowa, mierzyła się z trudnościami i napięciami – jak każda rodzina. Jednak ich jedność była zakorzeniona w wierze i miłości. Święty Jan Chryzostom pięknie mówi o mocy miłości: „Taka jest bowiem moc miłości, która obejmuje, jednoczy i spaja nie tylko tych, którzy są obecni, bliscy i widoczni, ale także tych, którzy są daleko; i ani długość czasu, ani separacja w przestrzeni, ani nic innego tego rodzaju nie jest w stanie rozbić na kawałki tego, co czuje dusza.”
Posłuszeństwo
jest w człowieku wielkim światłem,
które sprawia, że każdy czyn staje się dobry
i godny przyjęcia.
św. Aniela Merici