List od S. Barbary z Peru
Dziękuję za modlitwy, zwłaszcza w czasie choroby. To był dla mnie trudny czas i czuję, że po zapaleniu płuc, które ostatnio przechodziłam, jeszcze nie wróciłam do pełni sił.
Na szczęście udało mi się być na uroczystości Pierwszej Komunii dzieci, które przez dwa lata przygotowywałam. Był to pierwszy dzień, kiedy po chorobie wyszłam z domu. Siostry nie pozwoliły mi jednak nic robić, więc praktycznie to one przygotowywały całą ceremonię. Było ubogo, ale bardzo podniośle. Przesyłam trochę zdjęć, które może przynajmniej w jakimś stopniu pozwolą poczuć klimat tej uroczystości.
W Pachacutek (mała wioseczka wysoko w górach) proboszczem jest Kaplan z Ruandy. Pachacutek należy do diecezji, gdzie jest seminarium neokatechumenatu, więc także kapłani formowani są w tym duchu. Dla mnie trochę dziwne jest to, że gdy mają dzień wspólnoty z biskupem, nie ma w niedzielę mszy w ciągu dnia poza jedną o 7.00 rano. Tak więc ludzie są pozbawieni możliwości uczestniczenia w Eucharystii. W naszej kaplicy zawsze mamy wtedy celebrację Słowa Bożego połączoną z komunią św. Teraz ostatnio były w Peru wybory samorządowe i też wszystkie Eucharystie, oprócz tej o 7.00 rano, w całej Limie były odwołane. Tydzień temu, w czasie referendum narodowego, sytuacja była podobna.
Coraz bardziej doceniam przywilej pracowania wśród ubogich w Pachacutek. Tam sprawy nie są tak skomplikowane jak my je często czynimy, a problemy realne. Np. obok naszego domu żyje rodzina - matka z pięciorgiem dzieci. Jej 11-letni syn już od pół roku nie chodzi do szkoły, bo opiekuje się swoim rodzeństwem: rocznym Richardem, 2-letnim Luisem i 3-letnią niepełnosprawną siostrzyczką - Rosą, która nie mówi i prawie nie chodzi. Mama pracuje, więc w ciągu dnia Aleksander opiekuje się rodzeństwem i gotuje im posiłki. Ojciec tej rodziny jest w więzieniu. Cztery lata ukrywał się w domu, jego żona mówiła, że jest ciężko chory, dlatego nie może wychodzić z domu. Tak naprawdę był poszukiwany za przemoc na nieletniej. W Pachacutek jest wiele dzieci opuszczonych, zdanych na opiekę swojego starszego rodzeństwa. Wielu rodziców wcześnie rano wyjeżdża do Limy i wraca w nocy w ogromnych korkach, gdy dzieci już śpią. Ostatnio, w czwartek, miałam okazję jechać do Pachacutek autobusem. Nie dość , że był on tak zużyty, że wydawało się, że nie dojedzie, to jeszcze ścisk był w nim ogromny. Nie mogłam nawet podnieść ręki, aby poprawić torbę na ramieniu, czy podrapać się po nosie. Musiałam się trzymać dwoma rękami poręczy, bo tak rzucało autobusem. I tak dwie godziny jechałam do Pachacutek. Pomyślałam sobie, że ci ludzie codziennie tak podróżują, a ja wygodnie w naszym aucie... Dlatego czasami dobrze jest wejść w tłum i poczuć, to co oni.
Dojeżdżam do Pachacutek z drugą siostrą. Zapraszamy wtedy do naszego domu wszystkie dzieci z sąsiedztwa. Organizujemy dla nich czas na modlitwę i zabawę. Zawsze, gdy zbliżamy się do domu (jeśli można go tak nazwać), dzieci biegną, aby nas przywitać. Cieszy też to, że coraz więcej osób pyta o możliwość ochrzczenia dzieci, przygotowania się do I Komunii.
Tak więc czas płynie bardzo szybko. Wczoraj odwiedził mnie i s. Wacławę, która przyjechała na kapitułę, Tomek - Polak mieszkający bardzo blisko naszego klasztoru. Ostatnio z powodu błędów popełnionych przez urzędników stracił bilet do Polski. Był już na lotnisku z bagażami, gdy cofnięto go, bo nie posiadał jakiegoś dokumentu. Na szczęście ambasada Polska chce mu pomóc. Oby mógł jeszcze zobaczyć mamę, która miała zawał. Nie był w Polsce 12 lat.
Teraz od Bożego Narodzenia rozpoczynają się wakacje szkolne. Dni stają się coraz gorętsze. Bardzo trudno jest mi przeżywać Adwent i Boże Naradzenie i poczuć atmosferę tego czasu w aurze tak różnej od tej w Polsce. Jak pomyślę o sztucznych bałwankach i pieczonym indyku, który przyjdzie mi jeść w Wigilię, to... czuję się dziwnie. Jest to jednak dla mnie zaproszenie, aby odkrywać czym jest naprawdę Boże Narodzenie.
Z modlitwą i pamięcią przy Żłóbku Pana.
s. Barbara Żaba OSU
Czas Adwentu dobiega końca. IV Niedziela to moment, w którym nasze serca przyspieszają, bo widać już blask zbliżających się Świąt. Wkrótce będziemy świętować przyjście na świat Zbawiciela – wypełnienie obietnicy, którą Bóg złożył ludzkości. Dzisiejsze czytania prowadzą nas głębiej w tajemnicę Bożego działania i przygotowują do spotkania z Chrystusem, naszym Królem narodów i Kamieniem węgielnym, na którym możemy oprzeć całe nasze życie. W tym czasie refleksji warto zatrzymać się na chwilę i zadać sobie pytanie: Czy moje serce jest gotowe, by przyjąć Tego, który przychodzi?
Miejcie nadzieję i mocną wiarę,
że Bóg pomoże wam we wszystkim.
św. Aniela Merici