logo
Aktualności

Ojcowie Kościoła o zmartwychwstaniu

Zachęcamy do przeczytania i rozważenia wielkanocnej homilii autorstwa ks. Romana Ceglarka, kapelana sióstr urszulanek w Częstochowie. Niech to słowo rozpali nasze serca tęsknotą i pragnieniem „wejścia do ODPOCZYNKU”, gdzie będziemy przebywać tam razem z Jezusem Zmartwychwstałym.

 

W Wielki Piątek w Godzinie czytań św. Jan Chryzostom mówił nam: „Chcesz poznać moc krwi Chrystusa? Trzeba się cofnąć do jej prawzoru i wspomnieć jej typ opisany na kartach Starego Testamentu”. 

Sięgnijmy zatem do Starego Testamentu, by poznać chociaż jeden z typów zapowiadających cierpienie i chwałę Chrystusa. Jedną z takich postaci typicznych jest na pewno prorok Eliasz. 

Wiele bólu i prześladowań doświadczył on za swego życia. Ale pozostał jako niezłomny, wierny i oddany sługa Boga Jahwe. Znienawidzony przez ludzi i dręczony przez nich, pragnął umrzeć. Zapewne pamiętamy tę scenę, gdy na pustyni modlił się wołając: „Wielki już czas, o Panie! Odbierz mi życie (…) (1 Krl 19, 4)”, a następnie położył się pod janowcem i zasnął.

Ale przybył anioł, obudził go i kazał mu się posilić i wyruszyć w dalszą drogę. Jak wiemy, mocą tego pokarmu szedł czterdzieści dni i czterdzieści nocy aż doszedł do Bożej góry Horeb. Dopiero na jej szczycie odpoczął po wszystkich trudach. 

Starożytność chrześcijańska widzi w tym opisie dziejów proroka Eliasza losy Jezusa Chrystusa. Umiłowany Sługa Jahwe, szykanowany i poniewierany przez ludzi, modli się do swego Ojca o śmierć i oddaje ducha swego w Jego ręce. Później zasypia od krzyżem, jak Eliasz pod janowcem. Ze snu budzi go anioł wysłany z niebios, by służyć Mu przy zmartwychwstaniu. Następnie je i pije, by potwierdzić, że prawdziwie zmartwychwstał. Czyni to przez czterdzieści dni i nocy, wędrując z miejsca na miejsce, by ostatecznie wdrapać się na szczyt najwyższej góry Bożej, którym jest niebo. I tutaj zaznaje On odpoczynku. 

W Wielką Sobotę w Godzinie czytań autor Listu do Hebrajczyków ponaglał nas, byśmy czym prędzej wybrali się w podróż na szczyt tej góry. Powiedział: „Śpieszmy się więc wejść do owego odpoczynku (…)”.  

Idąc za tym wezwaniem św. Augustyn w święta wielkanocne nawoływał swoich parafian, żeby się w tym świętym czasie, tam właśnie przenieśli myślami. Mówił: „O, święta góro (…), gdzie wszystko trwa i nic nie płynie, gdzie życie płynie bez końca, gdzie młodość się nie starzeje, gdzie piękność nie żółknie, gdzie zdrowie nie słabnie, a radość się nie zmniejsza”.

Przykładem do naśladowania miał być tutaj król Dawid, który potrafił przenieść swoje myśli do nieba i patrzeć na przyszłość w kategoriach zmartwychwstania. 

Jak zapewne pamiętamy, przeżywał on żałobę po swoich dwóch synach. Ale przeżywał ją w różnoraki sposób: inaczej po Absalomie, zbuntowanym synu, który chciał przejąć władzę, i zginął zawieszony na drzewie, a inaczej po chłopcu, którego miał z żoną Uriasza Chetyty, który zmarł niebawem po narodzinach.

W pierwszym przypadku strasznie rozpaczał, pogrążał się w wewnętrznym bólu i smutku, pościł i składał za niego ofiary. Z kolei w drugim przypadku wykąpał się, namaścił ciało szlachetnymi olejkami, przywdział odświętne szaty i przystąpił do uczty.  

Św. Ambroży pochwalał jego postawę i zachęcał do jej naśladowania. Jego zdaniem, Dawid wykazał się w ten sposób niezwykłą roztropnością, która wynikała z faktu wiary w zmartwychwstanie.

I właśnie ta intuicja, to duchowe, wewnętrzne przekonanie, jest godne naśladowania przez chrześcijan. Dawid opłakiwał Absaloma, bo wiedział, że przez swoje grzeszne życie zaciągnął karę i zostanie potępiony. Natomiast cieszył się przy śmierci syna Batszeby, bo wiedział, że on był niewinny i że zmartwychwstanie. 

W starożytności chrześcijańskiej wzywano więc wiernych, by myśląc o przyszłości, myśląc o wieczności, naśladowali Dawida i jego postawę związaną z wiarą w zmartwychwstanie. By okazali się roztropni, patrząc chociażby na jego przykład. Te przykłady mieli także dostrzegać w otaczającym ich świecie, wokół siebie.  

I tak św. Augustyn wskazuje między innymi na myszy, mówiąc: „Mures de ruitura domo fugiunt”, co można by było przetłumaczyć: myszy z walącego się domu uciekają.

Augustyn w ten sposób chce uświadomić chrześcijanom, iż myszy, choć nierozumne, z domu, który lada moment ma się zawalić, uciekają, żeby ich czasem gruzy nie przywaliły i przenoszą się w lepsze miejsce.

Podobnie - jego zdaniem - powinien zachować się każdy wierny. Musi pamiętać, że codziennie lepianka jego ciała coraz bardziej pochyla się do ziemi i niebawem się zawali. W tej sytuacji swoją myślą, swoim sercem i swoją duszą musi uciekać tam, gdzie czeka ją nieśmiertelność. 

Musi mieć zatem żywą nadzieję na zmartwychwstanie, jak Dawid, i przenosić się myślą na Bożą górą, na miejsce wiecznego odpoczynku, tam gdzie zasiada Zmartwychwstały Jezus po prawicy Ojca. 

Zdaniem św. Bernarda z Clairvaux, ten czas oczekiwania na spotkanie ze Zmartwychwstałym powinien być wypełniony skruchą i pobożnymi praktykami, które będą zadośćuczynieniem za popełnione grzechy za życia. Powiedział: dla „Czasu, który już przeszedł, kiedy się grzeszyło, pożytkiem jest skrucha, kwiatem nabożeństwo”. 

Niech Zmartwychwstały Jezus przyjmie od nas to nabożeństwo - które teraz sprawujemy - jako bukiet najpiękniejszych kwiatów, którymi dziękujemy za Jego śmierć i zmartwychwstanie, i wyrażamy nadzieję, że skoro On zmartwychwstał, to i my zmartwychwstaniemy.     

                                                                                            Wielkanoc 2021, Częstochowa, Ks. R. Ceglarek

VI Niedziela Wielkanocna

Pokój Chrystusa nie jest zakończeniem, lecz początkiem. Nie jest ciszą dla ciszy, lecz wewnętrzną siłą, która uzdalnia do podjęcia drogi. Do życia Ewangelią w świecie, który nie rozumie pokoju odkupionego przez krzyż. Pokój, który daje Jezus, nie usypia – ale budzi i posyła. Nie zatrzymuje w bezpiecznym wieczerniku, lecz prowadzi ku Górze Oliwnej, ku Getsemani, ku światu potrzebującemu świadków nadziei.

 

Na dziś

Szukajcie najpierw Królestwa Bożego.

św. Aniela Merici