12 czerwca to wspomnienie liturgiczne 108 Męczenników II wojny światowej. Wśród beatyfikowanych znajdują się dwie Błogosławione szczególnie związane z Siostrami Urszulankami Unii Rzymskiej - Siostra Klemensa Staszewska, urszulanka i Natalia Tułasiewicz, uczennica, a później nauczycielka w urszulańskiej szkole.
„Męczennicy II wojny światowej są dzisiaj dla nas rozświetloną pochodnią pośród mroków i braku nadziei u wielu osób (…) To właśnie oni mogą się stawać dla nas wiarygodnymi przewodnikami na drogach wypróbowanej wiary”. (M. Wójtowicz SJ) Dziś szczególnie, gdy świat nękany jest epidemią, lękiem, napięciem, różnoraką przemocą, a jednocześnie brakiem jedności i zgody wśród ludzi, zaproszeni jesteśmy do tego, aby wpatrywać się w przykłady świętych męczenników, żyć ich nadzieją i pasją życia oraz od nich uczyć się męstwa w codzienności. Oni też zapalają nas do tego, aby wydawać swoje życie w służbie bliźniemu. Uczą nas drogi umierania, która prowadzi do Życia.
Swoją refleksją o beatyfikowanych męczenniczkach dzielą się z nami siostry: s. Stella Kałas i s. Jana Krogul, które w dzień Wspomnienia 108 męczenników zostały zaproszone do radia Jasna Góra, aby przedstawić urszulańskie Błogosławione, piękne i pełne heroizmu kobiety.
Błogosławiona Natalia Tułasiewicz (1906- 1945)
„Poetka życia”, kobieta, która odkryła fascynującą miłość Boga i czuła wewnętrzne przynaglenie, aby na tę miłość odpowiedzieć. Intelektualistka, pedagog, nauczyciel z pasją, kobieta kochająca życie i żyjąca pełnią życia. Artystka, kochała literaturę, malarstwo, teatr, muzykę. Mówiła o sobie, że jest „teocentryczną humanistką”. Bóg był w centrum jej życia i jej codzienności, a z miłości do Boga wypływała miłość do bliźniego. Prawdopodobnie zachwyciła się postawą św. Anieli Merici- założycielki urszulanek, która żyła „podwójną, a zarazem jedyną miłością” i kierowała wszystko „ku chwale Boskiego Majestatu i ku dobru dusz”. Natalia była pasjonatką życia, pełna wewnętrznego, twórczego dynamizmu. Z wewnętrznego żaru, pasji i miłości do życia oraz zachwytu nad życiem to życie codziennie i sukcesywnie oddawała, aż do całkowitej ofiary z siebie.
Natalia była związana z siostrami urszulankami jako uczennica w jednej ze szkół urszulańskich. U urszulanek otrzymała świadectwo dojrzałości. Po studiach, po wysiedleniu jej rodziny z Poznania, Natalia- w poszukiwaniu pracy- trafiła do Krakowa i tam zajęła się nauczaniem młodzieży na tajnych kompletach. Jej działalność pedagogiczna jest udokumentowana. W archiwum krakowskim sióstr urszulanek istnieje spis grona nauczycielskiego Ośrodka Tajnego Nauczania w latach 1939- 1945.
Bł. Natalia zabiegała nie tylko o swój rozwój intelektualny, ale intensywnie pogłębiała wiedzę teologiczną i filozoficzną oraz dbała ze szczególną troską o rozwój duchowy. Karmiła się duchowością św. Teresy z Avilla i św. Jana od Krzyża. Pielęgnowała w sobie kult do św. Franciszka z Asyżu i Brata Alberta. Duży wpływ miała też na nią lektura św. Tomasza z Akwinu, św. Augustyna oraz Tomasza a Kempis.
W czasie tajnego nauczania troszczyła się o to, „aby wojna nie wyjałowiła z dusz uczennic dobra i piękna”. Natalia z każdym dniem stawała się coraz bardziej świeckim apostołem, wnoszącym w życie ludzi miłość Chrystusa i Jego naukę. W takiej roli się odnajdywała i spełniała jako kobieta, która świadomie wybrała drogę - dziś powiedzielibyśmy - „singielki”. Pisała w swoich Pamiętnikach: „Przekonuję się, jak palącą kwestią jest, aby wyjść z ukrycia własnej kapliczki właśnie ku światu, aby wypełnić tę przepaść, jaka dzieli świętego w klasztorze od człowieka świeckiego. Powiedziałabym po prostu: wyjdźmy ze świętością na ulice”. Tak też robiła. Promieniowała świeżością umysłu i pięknem czystości serca wśród swojego otoczenia.
Znamiennym i wyjątkowym znakiem jej działalności apostolskiej i świętości była praca w Hanowerze. Wyjechała tam jako emisariuszka na zlecenie Rządu Londyńskiego, aby pomagać robotnicom wywiezionym na przymusowe roboty. Tam doświadczyła prawdziwego okrucieństwa wojny, nędzy ludzkiej, przytłaczających i poniżających warunków bytowych. Samotność i cierpienie kobiet oddalonych od najbliższych, ciężka praca, choroby, głód, wszystko to powodowało napięcia, konflikty, nienawiść między ludźmi. Natalia swoją obecnością łagodziła sytuację. Wnosiła dobro i nadzieję. Pocieszała, wspierała, modliła się razem z pracownikami oraz głosiła katechezy. Nie przestała być nauczycielką. Jej misja miała miejsce wśród ludzi niewykształconych i zagubionych, ona sama cierpiała nad ich biedą moralną i intelektualną. Zapisała w swoich notatkach: „Język u kobiet swoiście soczysty, chwilami przypomina ścieki, sfera robotnicza, wykształcenie szkoły podstawowej…”
W kwietniu 1944 roku aresztowano Natalię. Więziona była w Hanowerze, w Kolonii, w Berlinie, następnie wywieziona do obozu koncentracyjnego w Ravensbruck. Tam dopełniła się jej misja i życie pełne pasji. W skrajnie trudnych warunkach wzrastała jej świętość (choroba, wyniszczenie fizyczne, głód, duchota, nieludzkie warunki, brak moralności wśród więźniarek, brud, robactwo…). Natalia ciągle pozostawała świadkiem wiary i nadziei. Emanowała z niej radosna pogoda i niezwykła siła żywotna. Przed śmiercią niejednokrotnie była przesłuchiwana, obnażona i katowana. Podczas przesłuchań zachowywała niezwykłą godność i pokój, co doprowadzało oprawców do większej wrogości.
Natalia kochająca Boga i swoje życie, które od Boga otrzymała, oddała to życie w komorze gazowej w Wielki Piątek 31 marca 1945 roku, prawie w przeddzień wyzwolenia obozu. „Fenomen Błogosławionej nie polega tylko na jej dobrowolnym i heroicznym przyjęciu męczeńskiej śmierci, ale także na niezwykłej osobowości świętej, intrygującej i trwale osadzonej w rzeczywistości współczesnych jej czasów. Śmierć męczeńska była zwieńczeniem jej dynamicznego życia, w pełni oddanego Bogu i służbie bliźniemu”.
Opracowała: s. Jana Krogul OSU
Wykorzystano: Świadectwa i teksty: B. Judkowiak, K. Szablak, ks. R. Gintrowicza,
oraz informacje ze strony: http://blogoslawionanatalia.eu/
Kim była Matka Klemensa Staszewska?
Zakochana w Bogu, oddana bez granic woli Bożej, umiejąca łączyć krzyż swojego życia z krzyżem Chrystusa. Modlitwa była jej oddechem. Z charyzmatem nauczycielki, sercem otwartym dla bliźnich. Słaba fizycznie, ufna w moc Bożą. Odważnie wchodząca na Kalwarię aż po śmierć męczeńską w obozie w Oświęcimiu. Oddana Jezusowi na przepadłe.
Życie w rodzinie
Siostra Klemensa w swoim życiu całkowicie zaufała Bogu, a On widząc Jej uległość i otwartość na działanie Boże doprowadził ja do chwały ołtarza. Jej życie wiary ma początek w rodzinie. Szczególnie Matka przez codzienne uczestnictwo w Eucharystii i przyjmowanie Komunii Świętej uczy ją, gdzie należy szukać pomocy w trudnościach i cierpieniach. Pan Bóg przez całe jej życie przygotowywał ją do śmierci męczeńskiej. Jako dziecko zmagała się z chorobami, dzięki pomocy rodziców przetrwała trudne momenty. W wieku młodzieńczym traci rodziców i podejmuje opiekę nad młodszym rodzeństwem, zapewne okres ten związany był z wielkim trudem powadzenia domu i odpowiedzialnością za rodzinę. W tym też czasie pracuje w szkole jako nauczycielka i udziela się społecznie – gromadzi młodzież pozaszkolna ucząc religii, historii i innych przedmiotów. Pomimo słabego zdrowia, trudnych doświadczeń rodzinnych ukazuje się nam jako osoba ofiarna i aktywna, pełna zapału. Programem jej życia było służyć Bogu i ludziom na miarę sił i możliwości, tak mówi o niej jej siostra rodzona urszulanka M. Gerarda Staszewska. Z jej notatek możemy wyczytać, że umiała podejmować wyzwania, jakie stawiało jej życie, od dzieciństwa podejmowała pracę nad sobą.
Zakon
W wieku 31 lat wstępuje do zakonu Sióstr Urszulanek w Krakowie. Ma wielką gorliwość i pragnienie oddania się Bogu. W 1926 roku składa śluby wieczne i wtedy już w swoich notatkach pisze: Panie, pozwól mi ukochać Krzyż i kroczyć ochotnie drogą Kalwarii wszak Tyś ją Sam nam zostawił. Droga Krzyża najprostsza do uświęcenia – do zjednoczenia z Tobą. Można powiedzieć, że Pan Bóg dał jej siłę i pragnienie towarzyszenia Jezusowi cierpiącemu. Sytuacje życiowe nauczyły ją pokładać całą ufność w Bogu i wykształciły w niej hart ducha. Żyła w głębokiej więzi z Jezusem, o czym pisze: Świętość ma się zasadzać na tym, żeby stawać się podobną do hostii na ołtarzu ofiarnym, zachowującej zewnętrzne postacie, a w istocie stawać się cała boska, utożsamiona z Jezusem, przeistoczona w Niego. Inaczej, wyrzec się samej siebie by Chrystus żył we mnie.
W Zakonie cieszyła się zaufaniem, pracowała jako nauczycielka i podejmowała inne odpowiedzialne funkcje. W 1939 roku została przełożoną w Rokicinach Podhalańskich. To miejsce było jej ostatnim i najtrudniejszym etapem drogi Krzyża. Siostra Klemensa wykazała się w tym momencie wielką odwagą - wraz z siostrami otwarta była na potrzeby ludzi, którzy bardzo licznie zgłaszali się do klasztoru w Rokicinach Podhalańskich. Ma ona serce otwarte na drugiego człowieka, przeżywa smutek, kiedy nie ma jak pomóc ani czym się podzielić. O Matce Klemensie siostry mówiły, że miała szerokie i hojne serce dla wszystkich. W wielu sytuacjach podejmowała ryzyko, mając świadomość zagrożenia ze strony Gestapo. Jednak mocniejsza w niej była miłość od lęku. Siostry udzielały pomocy wszystkim, którzy zgłaszali się do furty. Leczyły rannych, karmiły głodnych, przetrzymywały uciekinierów. W utworzonym prewentorium opiekowały się dziećmi chorymi na gruźlicę, opiekowały się też zdrowymi dziećmi i ukrywały dzieci żydowskie. Matka Klemensa całą odpowiedzialność za tę działalność wzięła na siebie. W taki sposób ochroniła siostry. Umiała stracić życie, by je zyskać. Parafrazując słowa św. Pawła możemy powiedzieć, że dla niej żyć to Chrystus, a umrzeć to zysk.
Zimą w 1943 została wywieziona do KL Auschwitz. Wycieńczona chorobą umiera w obozowym w baraku dnia 27 lipca 1943 roku.
Kim jest dzisiaj dla nas dzisiaj Matka Klemensa Staszewska ?
Naszą siostrą, która wstawia się za nas u Ojca. Wyprasza nam łaskę odwagi, byśmy radykalnie szły za Jezusem i kochały Go bezgranicznie. Jest dla nas świadkiem wiary, uświadamia nam swoim życiem, co jest ważne na drodze naszego powołania.
Siostro Klemenso, kobieto wiary i odwagi, wyproś nam łaskę nawrócenia i odwagę umierania i życia nowym życiem, byśmy - tak jak ty - przynosiły chlubę Jezusowi Chrystusowi.
Opr. S. Stella Kałas OSU
Czas Adwentu dobiega końca. IV Niedziela to moment, w którym nasze serca przyspieszają, bo widać już blask zbliżających się Świąt. Wkrótce będziemy świętować przyjście na świat Zbawiciela – wypełnienie obietnicy, którą Bóg złożył ludzkości. Dzisiejsze czytania prowadzą nas głębiej w tajemnicę Bożego działania i przygotowują do spotkania z Chrystusem, naszym Królem narodów i Kamieniem węgielnym, na którym możemy oprzeć całe nasze życie. W tym czasie refleksji warto zatrzymać się na chwilę i zadać sobie pytanie: Czy moje serce jest gotowe, by przyjąć Tego, który przychodzi?
Miejcie nadzieję i mocną wiarę,
że Bóg pomoże wam we wszystkim.
św. Aniela Merici