logo

On odpowiada na moje najgłębsze pragnienia

Pochodzę z rodziny o tradycyjnej religijności. Chodziliśmy w niedzielę do kościoła, ale nie przesadzaliśmy z praktykami religijnymi.

Nigdy też nie należałam do żadnej grupy przy kościele, gdyż u nas w parafii po prostu takich nie ma. Po ukończeniu liceum rozpoczęłam studia a zarazem moje odejście od Pana Boga. Poznałam nowych znajomych, którzy z kościołem nie mieli nic wspólnego i dobrze wtopiłam się w tę grupę. Na trzecim roku studiów jednak Jezus sam postanowił wkroczyć w moje życie i pewnej nocy doświadczyłam Jego obecności. Od tego czasu wiele się zmieniło. Wyprowadziłam się od moich przyjaciół i wynajęłam mieszkanie. Zaczęłam poznawać Jezusa przez codzienną Eucharystię i regularną spowiedź. Tak minął czwarty rok studiów. Czułam w sobie pragnienie głębokiej relacji z Jezusem, dlatego wstąpiłam do zgromadzenia Sióstr Urszulanek. Po dziesięciu miesiącach jednak odeszłam, gdyż nie czułam się gotowa na radykalne „tak", to wszystko było zbyt świeże.

Na nowo podjęłam studia. W tym też czasie poznałam moich nowych przyjaciół, którzy spotkali w swoim życiu Pana Boga i od nich uczyłam się życia wiarą. W czasie studiów wyjechałam na kilka miesięcy do Wielkiej Brytanii, by podreperować moją znajomość angielskiego. Tam przeżyłam czas buntu wobec Pana Boga i Jego wpływu na moje życie. Po powrocie oznajmiłam moim przyjaciołom, że zostałam ateistką! Mój bunt trwał kilka miesięcy. Był to okres wielkich pytań i tęsknoty. Czytałam codziennie Pismo Święte i chodziłam na Eucharystię, by „na chłodno" przyglądać się tym, którzy - jak twierdzą- wierzą w Boga. Wtedy też zdałam sobie sprawę, że na własne życzenie odcinam się od tego, Który chce tylko mojego dobra. Zawierzyłam więc na nowo moje życie Jezusowi. Po studiach podjęłam pracę w urzędzie skarbowym. To był czas, kiedy wydawało mi się, że świat stoi przede mną otworem; praca z perspektywami, szacunek ludzi; stabilność finansowa... Ale właśnie w tym czasie czułam się najbardziej zagubiona i niespokojna wewnętrznie. Po kilku miesiącach walki z samą sobą poprosiłam siostry o ponowne przyjęcie.

Dziś mogę napisać, że Jezus nadał sens mojemu życiu i gdyby zrobił tylko tyle, to już by wystarczyło, by Mu nigdy nie przestać dziękować. Ale On zrobił jeszcze więcej. Uzdrawia moje serce i odpowiada na moje najgłębsze pragnienia - pragnienia miłości i relacji z Kimś, kto na mnie zawsze czeka, gdy ja się gubię i nigdy nie jest mną rozczarowany. Doświadczam, że nic co zewnętrzne nie uszczęśliwia tak bardzo, jak odpowiedź na miłość ze strony Miłującego...

s. Monika Bonna OSU


 

V Niedziela Wielkanocna

W Starym Testamencie, winnicą Pana był dom Izraela. Bóg, w szczególny sposób, związał się z tym narodem Przymierzem Miłości, czuwał, otaczał opieką doglądał i troszczył się o ten wyjątkowy krzew. Przez wieki uczył sprawiedliwości - serdecznej relacji z Bogiem i bliźnimi zwłaszcza ubogimi i bezbronnymi. Pan cierpliwie oczekiwał na dobry zbiór i wytrawne wino. Oczekiwania Boga nie spełniły się. Spotkał go bolesny zawód. Umiłowany lud zawiódł  swojego Pana.

Na dziś

Posłuszeństwo
jest w człowieku wielkim światłem,
które sprawia, że każdy czyn staje się dobry
i godny przyjęcia.

św. Aniela Merici