Zniszczone dzieło

Spotkanie 14

Zniszczone dzieło

 

Wkrótce w powojennej Ludowej Polsce nadeszły czasy walki o egzystencję urszulańskiej szkoły i jej katolicki charakter.

 

Dla jej dyrektorki - m. Bożeny, odznaczonej w 1945 r. przez władze Złotym Krzyżem z mieczami za zasługi tajnego nauczania, były to lata bezustannych pertraktacji z władzami oświatowymi. Nie traciła nadziei w staraniach o słuszną sprawę. Nie uznawała kompromisu i niezachwianie wierzyła w Bożą Opatrzność, znajdując oparcie w osobie biskupa ks. Stefana Wyszyńskiego, ordynariusza lubelskiego w l. 1946-1948, wielkiego przyjaciela naszego Domu.

Już w 1948 r., w ramach ogólnopolskiej akcji likwidowania prywatnego szkolnictwa podstawowego, Szkoła Podstawowa miała ulec zamknięciu. Po wielu interwencjach pozwolono kontynuować naukę, z zakazem otwierania klasy pierwszej i przyjmowania nowych uczennic do klas wyższych. Szkoła, kierowana przez m. Michalinę Jedliczkę, przez siedem kolejnych lat - do 1955 r. - ulegała stopniowej likwidacji.

Rządowy atak na Gimnazjum i Liceum w 1948 r. został wprawdzie odparty, ale trzy następne lata, były ogromnie trudne z powodu częstych wizytacji przeprowadzanych przez wizytatora J. Nowakowskiego i towarzyszących im szykan. Główny zarzut władz Kuratorium dotyczył braku w szkole koła ZMP. Po usunięciu w 1951 r. Nowakowskiego z Wydziału Oświaty praca szkolna przebiegała normalnym trybem. Wizytacje były rzeczowe, matury choć ciężkie, bo od 1949 r. po odebraniu szkole praw państwowych eksternistyczne z 11 lub 13 przedmiotów, odbywały się spokojnie mimo wysokich wymagań stawianych abiturientkom przez zupełnie obcą komisję.

We wrześniu 1954 r., po bezskutecznych interwencjach dyrekcji i rodziców, Ministerstwo Oświaty wydało zakaz otwarcia kl. VIII-mej, przystępując tym samym do stopniowej likwidacji szkoły. Na drodze prawnej nie było możności obrony.

Rok szkolny 1954/1955 przebiegał normalnie, choć w Liceum były już tylko klasy IX-XI. Matura wypadła dużo lepiej niż w szkołach państwowych. W kilka dni po maturze 8 czerwca 1955 r. m. Bożena otrzymała zawiadomienie z Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej, podpisane przez przewodniczącego Włodzimierza Mogonia, o zamknięciu szkoły z powodu, jak czytamy w piśmie:

"a./ poziom naukowy i wychowawczy szkoły w ciągu 3 ostatnich lat jest niewystarczający; b./ szkoła nie przestrzega obowiązujących przepisów i postanowień statutu szkoły."

Były to zarzuty całkowicie nie odpowiadające prawdzie.  Termin zamknięcia Liceum nie był podany. Tego samego dnia Koło Rodzicielskie otrzymało nakaz powiadomienia rodziców o zamierzonym zamknięciu szkoły. Był to pierwszy wypadek likwidacji szkoły katolickiej po Porozumieniu zawartym 14 kwietnia 1950 r. między Episkopatem a Rządem PRL. Naruszał zawarte w nim postanowienie: "Istniejące dotychczas szkoły o charakterze katolickim, będą zachowane, natomiast Rząd będzie przestrzegać, aby szkoły te lojalnie wykonywały zarządzenia i wypełniały program ustalony przez władze państwowe."

Natychmiast na otrzymane pismo Urszulanki, osobiście i przez odwołania urzędowe, zaczęły na drodze prawnej intensywne starania w Lublinie i w Warszawie o utrzymanie Liceum. Rok szkolny normalnie dobiegał końca. Młodzież otrzymała świadectwa w sobotę 25 czerwca.

Po kilku dniach 2 lipca otrzymały Siostry nowe pismo od Komisji Kwaterunkowej M.R.N. orzekające przejęcie całego parteru - a więc i terenu ściśle klasztornego - w tym kuchni i większej niż obejmował internat uczennic powierzchni na pierwszym piętrze. Sprawa lokalu, jak widać, była ważną dla MRN. Pilnowało jej także, we własnym interesie, Przedszkole nr 4, zgłaszające od maja 1955 r. nowe chęci poszerzenia swych pomieszczeń. Co kilka dni pojawiały się  różne osoby z Wydziału Oświaty domagające się lokalu na biuro, choćby jednego pokoju przy furcie szkolnej, oraz z zamiarem obejrzenia auli, przewidzianej na sierpniowe konferencje dyrektorów i tp. Odchodzili oburzeni naszą odmową i "brakiem dobrej woli współpracy".

6 lipca kanclerz Kurii Biskupiej ks. Wojciech Olech skierował do Prezesa Rady Ministrów PRL protest i poparcie odwołania Dyrekcji Liceum, przedstawiając racje uchylenia decyzji o likwidacji Liceum. Odpowiedź Ministerstwo Oświaty z dnia 13 lipca była negatywna. Podobną była pięć dni później odpowiedź Prezydium Miejskiej Rady Narodowej na odwołanie od orzeczenia Wydziału Kwaterunkowego z uwagi, jak argumentowano, na otwarcie nowego Państwowego Liceum Ogólnokształcącego w tym samym budynku.

Dalej sprawy potoczyły się już szybko. Rano 19 lipca zjawiła się Komisja z Prezydium MRN w osobie Zygmunt Miszczaka i Antoniego Kleczko upoważnionych do odebrania kluczy. Poinformowano siostry, że niezależnie od tego czy klucze zostaną oddane dobrowolnie czy nie przygotowani ludzie przejmą lokal. Rzeczywiście auto z robotnikami stało koło teatru, a ślusarze czekali na placyku przed furtą, by lokal zająć siłą. Po kilku godzinach klucze zostały zabrane w warunkach w których o dobrowolności trudno byłoby mówić. Siostry zażądały czasu dla porozumienia się z Kurią Biskupią. Przysługiwało im już tylko prawo odwołania się do Rady Państwa w trybie nadzoru, co jednak nie wstrzymało biegu czynności administracyjnych. Wraz z oddaniem kluczy przystąpiono do zamurowywania przejść odgradzających pomieszczenia klasztorne od przejętych lokali szkolnych.

4 września otrzymano ostateczną negatywną odpowiedź Rady Państwa. Dziesięć dni później do przedstawiciela MRN została wezwana przełożona klasztoru lubelskiego w sprawie odstąpienia dla archiwum dodatkowych czterech pomieszczeń, znajdujących się na terenie internatu, zajmowanych w ostatnim roku przez  siostry studentki KUL. Z różnych względów, nie wykluczając obawy przed całkowitym usunięciem sióstr z przejmowanego budynku, trzeba było ustąpić za cenę otrzymania dokumentu zaświadczającego ostateczne zakończenie sprawy przejęcia lokali po szkole i internacie.

Nowopowstałej w naszym budynku szkole państwowej odstąpiłyśmy część mebli i pomocy naukowych, część z nich kupił lub pożyczył KUL. Największe straty poniosła dobrze wyposażona szkolna biblioteka. W trakcie przejmowania lokali pewna część księgozbioru została rozkradziona i przywłaszczona przez osoby dokonujące przejęcia pomieszczeń .

Zmiana sytuacji politycznej po październiku 1956 r. była, jak przypuszczano, na tyle przyjazna Kościołowi, iż wydawało się możliwe reaktywowanie Liceum. Urszulanki wystosowały 21 listopada prośbę do Rady Państwa o przywrócenie bezprawnie zamkniętej szkoły. Prośbę poparła Kuria Biskupia listem wikariusza generalnego ks. dr Piotra Stopniaka z dnia 26 listopada. Osobne pismo do Ministra Oświaty Władysława Bieńkowskiego wystosował 10 grudnia kanclerz Kurii ks. Wojciech Olech. W swej prośbie o reaktywowanie szkoły mądrze i odważnie argumentował: "Zgromadzenie jest przekonane, że obecnie w okresie naprawiania przez Rząd PRL pod kierownictwem partii krzywd, jakie zostały wyrządzone osobom przez bezprawne akty Władzy w okresie łamania praworządności również i bezprawie, jakie dotknęło Zgromadzenie urszulanek w Lublinie zostanie naprawione, a powołane decyzje Władz państwowych poddane reasumpcji i uchylone. Danie możności Zgromadzeniu wykonywania jego zasadniczych zadań, przez przywrócenie prawa prowadzenia pełnej 11-letniej szkoły, oraz zwrot nieprawnie zagarniętych budynków, będzie nie tylko aktem sprawiedliwości ale i wyrazem realizacji głoszonych zasad zapewnienia katolikom możności prowadzenia swej pracy na wszystkich odcinkach życia i zagwarantowania niezbędnych do tego warunków. Będzie ono również spełnieniem woli szerokich warstw społeczeństwa katolickiego w Lublinie. Społeczeństwo to patrzyło z głębokim bólem i ze słusznym oburzeniem na łamanie praworządności przez wyrządzoną Zakładowi krzywdę - sprawiedliwym więc będzie, by dziś widziało odważne i jasne naprawienie tej krzywdy."

W styczniu i lutym 1957 r. wysłane zostały petycje rodziców do Ministerstwa Oświaty. Odpowiedzią na wszystkie podjęte starania była odmowna decyzja z dnia  18 marca 1957 r. podpisana przez wicedyrektora departamentu Szczepana Larwę, uzasadniana zaistniałym faktem, iż "w przejętym od Zgromadzenia ss. Urszulanek w Lublinie budynku znalazła pomieszczenie państwowa Szkoła Podstawowa i Liceum Ogólnokształcące, wobec czego Ministerstwo nie widzi możliwości przekazania budynku Zgromadzeniu".

Urszulańskiemu dziełu wychowania i nauczania, w myśl szkolnej dewizy SERVIAM, nie pozwolono odrodzić się. Czyżby na zawsze ? Czy jakiekolwiek przeciwności mogą wymazać z naszych myśli i serca niezłomnej woli wskrzeszenia LUBELSKIEJ SZKOŁY ? Czy coroczne, tradycyjne spotkania i okolicznościowe zjazdy byłych wychowanek, podtrzymujące do dziś więź z nami, nie są dla nas jakimś WIELKIM WEZWANIEM?

 

Spotkanie byłych wychowanek 8 września 1961 r.

 

Spotkanie byłych wychowanek 8 września 1961 r. (m. Bożena, m. Angela, m. Agnia)

 

 

NIECH POWSTANIE JAK FENIKS Z POPIOŁÓW

NASZA LUBELSKA SZKOŁA !

 

 

Bibliografia:

materiały archiwalne z AOSUL, ASSUL z lat 1945-1958

 

Oprac. Aleksandra Witkowska osu

Lublin 30 sierpnia 2007 r.